Skoro pierwszy tydzień Festiwalu Kultury w Sojuszu dobiega końca, mieszkańcy Lave wyrazili mieszanie opinie na temat decyzji o odbyciu się ceremonii otwarcia w ich domowym systemie.
„To był czysto polityczny gest ze strony Edmunda Mahona” powiedziała Grady Chen, niezależna dziennikarka działająca na terenie Lave Station. „Obecnie w Lave rządzi frakcja niezależna. W zeszłym roku była wojna. Jednak pomimo utraty kontroli nad systemem przywódcy Sojuszu wciąż zabiegają o nasze poparcie. To jawna propaganda.”
Sarai Messemer, konsultantka finansowa, ma z kolei odmienną opinię, która pojawiła się na łamach Orange Sidewinder. „Lave należało do Sojuszu przez dekady. Zyliśmy zgodnie z etosem Sojuszu od kilku pokoleń, wiecie? Jasne, mamy Lave radio pod kontrolą naszego systemu, ale to nie zmieni tego kim jesteśmy, albo tego co czyni nas Lavianami.”
Rzecznik Lave Radio, Dr Allen Stroud, zapewnił mediom następujące oświadczenie:
„To była niespodzianka, że organizatorzy postanowili otworzyć festiwal w Lave, ale zgaduję, że oni postrzegają rzeczy w ten sam sposób co my. Wszyscy chcemy się po prostu dogadać, nieważne czy byliśmy członkami Sojuszu, cz wciąż nimi jesteśmy.”
„Cieszę się, że Lave powita jak najwięcej gości. Przyjdź na festiwal, napij się brandy, posłuchaj stacji radiowej, albo skorzystaj z wielu innych atrakcji i my z radością cię ugościmy.”