Zakon Dalekiego Boga skontaktował się z Seo Jin-ae, oferując informacje na temat możliwego losu Dedicanta.
Megaship miał przetransportować członków sekty True Chapters z systemu Popontia do rządzonego przez Sojusz systemu Mullag, ale wykonał skok w nadprzestrzeń przed czasem i zniknął. Federalna Agencja Wywiadowcza przesłuchała członków sekty wciąż czekających w celach więzienia federalnego, ale podobno nie uzyskała żadnych użytecznych informacji.
Kilka dni później z Aegis skontaktowały się bezpośrednio oddziały Zakonu w niezależnej przestrzeni. Zgłosili się oni na ochotnika do dyskusji na temat Dedikanta, ale tylko z Seo Jin-ae, którą nazywają „Preceptorem” ze względu na jej zdolność do interpretacji umysłu roju Thargoidów.
Po spotkaniu z przedstawicielami Far God w bezpiecznym miejscu, Seo Jin-ae wydała publiczne oświadczenie:
„Spotkanie nie było tak produktywne, jak miała nadzieję FIA. Poprosiłam kultystów o informacje, ale nie przestawali paplać o swojej religii. Chcieli, abym podzieliła się z nimi „boskimi przykazaniami” od Tytanów i ciągle pytali, kiedy przybędzie Daleki Bóg, aby oczyścić galaktykę. Zawsze będę wdzięczna tym ludziom za uratowanie mnie kilka miesięcy temu, ale przekonanie ich, że nie jestem prorokiem, to ciężka praca”.
Podczas krótkiego okresu, w którym rozmawiałam z nimi o Dedykancie, przyznali, że nic nie wiedzą o planie Prawdziwych Rozdziałów, aby odzyskać megaszip. I z pewnością nie mają pojęcia, gdzie on teraz jest. Spotkanie było głównie stratą czasu.
Jedna rzecz mogła się jednak przydać. Podobno wnętrza megashipów Dalekiego Boga są przebudowywane tak, by „celowo wprowadzały heretyków w błąd”. Korytarze przypominające tunele owadów, pokoje zamienione w komórki roju – tego typu rzeczy. Kiedy powiedziałem im, że FIA zbadała już układ statku, gdy był on w areszcie, jeden z kultystów argumentował, że nie znaleźli „tajnych drzwi”. Wyjaśnili, że Theta Seven nie zdołał uruchomić hipernapędu po przejęciu kontroli nad Sacrosanctem i twierdzili, że załoga tego statku zastawiła na niego pułapki. Być może w ten sposób agenci FIA stracili kontrolę nad Dedicantem.