Dzięki nagłośnieniu problemu w Echu Przestrzeni, wielu dzielnych Husarzy przygotowało swoje T-9, cuttery i co tam tylko mieli i przez niecałe dwa dni dowieźli karpie! Całe mnóstwo karpi. 10 000 ton karpi…
„Panie, czujesz to Pan? CZUJESZ, nie?! Capi jak z publicznego szaletu! Na CAŁEJ stacji? Rozumiesz Pan?” – mówi Jerzy Czuj, mieszkaniec Maskelyne Vision, szef działu spedycyjnego – „Na początku było ok, ludzie niemal z marszu wykupili pierwsze transporty, ale kiedy okazało się, że to dopiero początek… Chłodnie zapełnione, a jeszcze z 4 tysiące ton zostało. Na Collins Market już nie chcą, Abnett Point też ma dość i nawet nie chce wpuszczać naszych transportów. Rozdajemy za darmo, dzieci w paczkach ze słodyczami dostają po 2 – 3 karpie, a do tego ten smród i wszędobylski śluz…”
Rzeczywiście, przeliczając na mieszkańców wychodzi po ponad kilogram karpia per capita. Nikt nie spodziewał się tak wielkiego odzewu ze strony Skrzydlatych. Jeden z Husarzy wożących towar powiedział:
„Gdy usłyszeliśmy, że w domach nie będzie świątecznego karpia, od razu wystartowaliśmy z rybą. Nie była to łatwa decyzja, bo wiadomo – trzeba przewozić w odpowiednich kontenerach, później przynajmniej dwa tygodnie wietrzyć… no ale… Tego… no i kilku ludzi też podłapało, przy okazji ceny skupu dość fajne, więc i chętnych do wożenia więcej. Mówi Pan, że 10 000 ton? Przynajmniej nie zabraknie, nie?”
Hetman Skrzydlatych najpierw poczuł, później zobaczył. Doki wypełnione pluskającymi się w obniżonej grawitacji rybami. Z relacji świadków stwierdził tylko że:
„Śmierdzi!”
(użył oczywiście innego, mniej cenzuralnego słowa) i zamknął się szczelnie w swojej kajucie. System oczyszczania powietrza działa obecnie na pełnych obrotach, jednak z tego co czuć – nie ma on szans z aromatem rzecznego mułu. Zapach, a właściwie smród, wydaje się wżerać w ściany, meble, w każdy zakątek stacji. Przetwórnie ryb pracują jednak pełną parą, by wykorzystać surowiec. Rzecznik jednej z nich powiedział:
„Tego karpia to do Wielkanocy nie przejemy. Pracujemy pełną parą, by robić galarty, smażone, pieczone, pod pierzynką, w zupie, w sosie własnym… Nawet ktoś proponował paprykarz. Musimy się spieszyć, zanim ryba zacznie się psuć… Wtedy to dopiero będzie cuchnąć.”
Echo Przestrzeni czuje się po części odpowiedzialne za obecną sytuację, niemniej dziękujemy wszystkim pilotom, którzy dowieźli karpie na stoły rodzin w HR 8444! Co do mieszkańców systemu… Nie dogodzisz. Nie ma – źle, jest – też źle.