22 lutego 3306 roku, o godzinie 19:00 czasu galaktycznego „aktywna” baza Thargoidów została oblężona przez lotę husarskich statków, ale nie był to atak…tylko wycieczka!
Brawurową wyprawę „do paszczy lwa” zorganizowała Husarska Kompania Ksenobójcza. Cel wyprawy był prosty, jak pisał CMDR Dziadostwo w oryginalnym ogłoszeniu – „Walczymy z nimi luub nie – warto poznać wroga z bliska, liznąć trochę historii i przy okazji zwiedzić kawałeczek wszechświata.”
Wielu husarzom spodobała się opcja zwiedzenia jednego z siedlisk największych wrogów ludzkości. Z komentarzy uczestników wychodzi na to, że bawili się oni przednio.
Foto: Husarskie statki lądujące wokół bazy – autor: CMDR Thorgar
Postanowiłamm zapytać organizatora wyprawy, CMDRa Dziadostwa co on i jego Skrzydło Specjalne czuli w trakcjie wydarzenia:
Wasza wyprawa zwróciła uwagę wielu Husarzy, ciekawi mnie co czuli członkowie HKK widząc tak wysoką frekwencję?
–
Byliśmy naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczeni ilością zainteresowanych! Frekwencja przerosła nasze najśmielsze oczekiwania i jesteśmy naprawdę zadowoleni, że znalazło się tylu odważnych, którzy postanowili zajrzeć lwu prosto do paszczy i dowiedzieć się czegoś więcej na temat wroga. Pewien wielki, starożytny strateg mieszkający parę tysięcy lat temu na planecie Ziemia w systemie Sol, twierdził że przeciwnika nie tylko nie wolno lekceważyć, ale należy go także jak najlepiej poznać. M.in. tym się staramy kierować jako HKK. Cieszymy się że wielu Husarzy podziela to zdanie – dzięki temu czuć pewien powiew nadziei, który (mamy nadzieje) będzie wiatrem w żaglach, gdy postanowimy kiedyś powalczyć o ledearbords AX.
–
Mądre słowa!
Idąc dalej tym tematem – myślisz, że HKK jako Skrzydło zyskało na tej wycieczce? Można by powiedzieć, że HKK zaistniało dzięki temu wydarzeniu?
–
Staramy się służyć Husarii w ramach naszych możliwości, choć doskonale zdajemy sobie sprawę, że HR 8444 (na chwilę obecną?) nie jest obszarem zainteresowań Thargoidów i de facto nie mamy się czego z ich strony obawiać. Podróże (te małe i te duże) jednak kształcą i zyskaliśmy na tym wydarzeniu zarówno my, jak i całe TWH, ponieważ pokazaliśmy niektórym Uczestnikom coś innego, mniej codziennego. Mamy nadzieję, że tym małym eventem udało nam się zaszczepić Wam choć trochę mycoida i gdy zajdzie taka potrzeba, to okaże się że walkę macie już we krwi.
–
Nie da się zaprzeczyć, że takie wyprawy uczą. Co do samej nauki – macie jakieś plany na przyszłość? Zamierzacie wrzucić Husarzy głębiej w wir ciągnącej się wojny z Thargoidami?
–
Na chwilę obecną, jeszcze się rozkręcamy, ale mogę już teraz zapewnić, że to na pewno nie jest nasze ostatnie słowo. Tak się składa, że mamy jeszcze kilka pomysłów. Jestem także pewien, że z czasem przyjdą kolejne. Oprócz wycieczek, czy zabaw, będziemy proponować szkolenia w ramach otwartych treningów (zarówno cyklicznych i spontanicznych), by za pomocą metody małych kroków stopniowo przygotowywać Husarię do rajdu po kolejne złoto . Wojna bywa okrutna, nie obywa się bez ofiar, ale czasem jest konieczna . Najważniejsze to przygotować ludzi tak, by ofiar z naszej strony było jak najmniej. Pamiętajcie! Gdy nadejdzie czas, to celem nie będzie tylko trofeum – będziemy także walczyc w imię ludzkości!
–
Dobrze jest usłyszeć takie słowa – a teraz przygotuj się, bowiem mam w zwyczaju zostawiać na koniec małą bombę, bardzo osobiste pytanie! Uwaga. Czujesz się spełniony jako dowódca HKK po tym wydarzeniu?
–
To trudne pytanie i nie wiem, czy nie jest odrobinę za wcześnie na udzielenie odpowiedzi, ponieważ to dopiero początek mojej kadencji i pierwszy event. Jak zapewne zauważyli niektórzy, bywam dość wymagający. Dotyczy to nie tylko innych, ale także własnej osoby. Zawsze znajdzie się coś co bym zmienił, poprawił, zrobił lepiej. Takie wnioski przychodzą jednak po czasie, ciągle się uczę. Na pewno jestem bardzo zadowolny – zarówno z samego wydarzenia, jak i Chłopaków, którzy mieli swój wkład w to wydarzenie – bez Was by się to nie udało, dziękuję!
Choć myślałam, że wywiad z samym organizatorem wystarczy by zaspokoić głód czytelników, w oko wpadł mi jeszcze jeden Husarz, który podszedł do pomysłu bardzo entuzjastycznie – Hetman, Mathias Shallowgrave! Także on nie uchronił się od kilku pytań:
Z punktu widzenia Hetmana, oraz organizatora i uczestnika wielu husarskich wydarzeń – jak według Ciebie wypadła wyprawa?
–
Wyprawa przebiegła sprawnie – to było jedno z niewielu wydarzeń, gdzie byłem tylko uczestnikiem, a nie organizatorem, więc tym bardziej miło spędziłem czas!
–
Masz jakąś ulubioną część wycieczki?
–
Tak, zbieranie się przy bazie! A poważnie, to chyba ten moment, kiedy nowi piloci po raz pierwszy widzą thargoidzką mapę – to zawsze robi wrażenie!
–
Zamierzasz pomagać HKK w boju gdy zajdzie taka potrzeba, czy raczej zostaniesz z tyłu nie narażając się?
–
Jeżeli tylko czas pozwoli, to jak zawsze będę walczyć z obcymi na froncie! Nie jestem jakimś asem przestrzeni, jeśli chodzi o walkę – a tym bardziej AX, ale Cyklopa sam ubiję, więc mam nadzieję, że nie polegnę w pierwszym boju.
Miejmy nadzieję, że ta wyprawa rzeczywiście zachęci Husarzy do walki z obcymi. Tymczasem, obserwujmy bacznie co jeszcze HKK ma nam do zaoferowania.