Skip to content
  • Forum
  • Discord
  • TWH24 – YT
  • THW24 – Twitch

Echo Przestrzeni

The Winged Hussars news channel

  • CG
  • Galnet
  • The Winged Hussars
  • Toggle search form

Autor: MAGNUM354

Czy górników czeka krach ?

Posted on sobota, 9 lutego 3304 By MAGNUM354 Brak komentarzy do Czy górników czeka krach ?

Piloci. Kamraci. Potrzebujemy odnaleźć nowe miejsca wydobycia materiałów. Nie mówię tu o takich popularnych materiałach jak Osmium, Bertrandite  czy Złoto. Chociaż to ostatnie jak zawsze od wieków jest popularne i przyczyniło się do powstania niejednej fortuny. Ale wydobycie złota pozostawmy niedoświadczonym górnikom lub służbom czy to imperialnym czy federacyjnym czy nawet niezrzeszonym takim jak np. nasza Skrzydlata Husaria.
Cała reszta doskonale wie na jakich materiałach zbija się prawdziwą prywatną fortunę. Painite, Platyna czy w ostateczności Palladium.
I tu pojawia się problem. Zwykle nasze ( górników ) fortuny rodziły się w pasie asteroid przy siódmej planecie systemu HR 8671.
Niestety ostatnio coraz trudniej tam znaleźć nasze ulubione materiały. Nawet przy pierwszej planecie która też posiada pierścień klasy Metallic. Dlatego apeluję do wszystkich uczciwych górników. Jeśli znacie jakieś pierścienie gdzie nadal można znaleźć Painite podzielcie się informacją. Inaczej nie jeden przedsiębiorca może pójść na dno.

Bez kategorii

Thargoid pokonany przez samotnego pilota!

Posted on niedziela, 16 grudnia 3303 By MAGNUM354 Brak komentarzy do Thargoid pokonany przez samotnego pilota!

Witam Was drodzy czytelnicy. Tutaj wasz oddany reporter MAGNUM354. Minęło już trochę czasu od kiedy opisałem moje spotkanie z naszym redaktorem naczelnym CMDR Kokoszem.

Do dzisiejszego dnia nie znalazłem żadnego ciekawego tematu, który by mnie zainteresował, prawdopodobnie było to spowodowane tym że od kilku tygodni jestem na eksploracji głębokiego kosmosu. Wiem, że w systemach podlegających Skrzydlatym Husarzom odbyło się kilka ciekawych ewentów ale ich opisanie pozostawiam kolegom, którzy byli na miejscu a i często brali też w nich udział. Ja natomiast postanowiłem sprawdzić czy przygotowany przeze mnie statek nadaje się do wyprawy w pobliże centrum naszej galaktyki. Przy okazji, całkiem dobrze mi idzie ale to temat na inny artykuł…

Dzisiaj mam dla Was przygotowany wywiad z Comandorem ProRock, który jako jeden z pierwszych dokonał niezwykłego wyczynu a mianowicie był w stanie w pojedynkę pokonać statek obcych zwanych Thargoidami!

Zapraszam was zatem do uważnego zapoznania się z poniższym artykułem i wyciągniecie z niego wniosków. A oto pytania które w imieniu całej redakcji i ludzkości zadałem CMDR. ProRock, zaraz po nawiązaniu połączenia podprzestrzennego i wyświetleniu mojego avatara w kabinie jego statku:

– To już? Tak, widzę że avatar wyświetla się poprawnie…

– Witam na pokładzie panie redaktorze – odezwał się z fotela pilota CMDR ProRock.

– Witam, witam. Muszę przyznać, że za każdym razem kiedy się łączę w ten sposób przechodzą mnie ciarki. Uczucie „pozostawienia” gdzieś daleko swojego ciała i transport osobowości zawsze robi na mnie wrażenie. Tym bardziej, że po raz pierwszy łączę się na taką odległość.

– Proszę się nie obawiać, my z chłopakami często używamy takich połączeń i walczymy wspólnie. Zawsze jest to bezpieczne.

– Wiem, po prostu… jestem tradycjonalistą jeśli można to tak ująć.

– Rozumiem.

– Dlatego też na początku naszej rozmowy muszę przeprosić pana za brak zaproszenia do naszej redakcji, gdzie moglibyśmy usiąść nad szklaneczką Świńskiego Ryja – podobno z prywatnych zasobów samego Hetmana Skrzydlatej Husarii. Niestety jestem aktualnie na eksploracji i pozostaje nam tylko taka forma komunikacji.

– Nic nie szkodzi, ja także w tej chwili jestem w Plejadach i nie jestem pewien czy dałbym radę powrócić do bańki.

– Przez bańkę rozumie pan zamieszkałą przez ludzi przestrzeń w obrębie 200 lat świetlnych od SOL?

– Dokładnie tak, mam na myśli właśnie tę cześć kosmosu, która obecnie uważana jest za bardzo bezpieczną. Niestety niedługo wygląd i sytuacja ekonomiczna na tym obszarze może się bardzo zmienić. Wiemy o coraz częstszych spotkaniach z Thargoidami, i powiem szczerze głupotą byłoby myśleć, że nas, ludzkość ominą.

– Jak do tej pory nie natrafiliśmy na ślad innej cywilizacji oprócz Thargoidów prawda?

– Zgadza się, wiemy jedynie, że istnieją dwa klany obcych, z których jeden jest nastawiony bardziej przyjaźnie do ludzi ale do jakiego stopnia; tego nie wiemy. Dlatego jeśli nie macie uzbrojonego statku to unikajcie Plejad.

– Rozumiem. Dlatego też właśnie przeprowadzamy ten wywiad. Wiem, że jest pan jednym z pierwszych pilotów którzy potrafią zniszczyć statek wroga w pojedynkę. Proszę więc nam coś więcej o tym powiedzieć.

– No więc, jak już pan na pewno zauważył jesteśmy na pokładzie mojej Anacondy, którą nazwałem EXTERMINATUS. Wyposażyłem ją tarcze energetyczne typu BI-WEAVE – oczywiście jak największe i najlepszej klasy, dodatkowo wspomagane zestawem wzmacniaczy czyli Shield Boosterów. Ich wytrzymałość to 1600MJ.

– Czyli w sumie nie aż tak dużo, prawda?

– Nie, w walce z obcymi ważniejszy jest pancerz strukturalny, który w mojej Anacondzie może pochwalić się wytrzymałością aż do 6500. Oczywiście pancerz też jest wspomagany dodatkowymi pokryciami popularnie nazywanymi Hullami. Zarówno pancerz i jego komponenty oraz tarcze i ich wzmacniacze są głęboko zmodyfikowane przez inżynierów rozsianych po całej zamieszkałej przez ludzi przestrzeni.

– Czyli sam surowy statek z niezmodyfikowanym pancerzem nie ma szans?

– Niestety nie.

– Czyli walka w obronie ludzkości to zadanie tylko dla wybranych herosów?

– Nie do końca – tutaj śmiech – ale trzeba mieć dużo gotówki na przygotowanie statku, którego cena w przypadku Anacondy przekracza kilkukrotnie jej wartość. W przypadku zakupu mojej jednostki w wersji standardowej, jej wartości oscylowała około stu pięćdziesięciu milionów kredytów, po ulepszeniach dochodzi nawet do dziewięciuset milionów. Do tego trzeba dodać ewentualne koszty wykupu zniszczonej jednostki, tak nie jest to sport dla każdego.

– Myślę, że to wyczerpująca odpowiedź. – A czy obecne wyposażenie, mam tu na myśli broń skonstruowaną specjalnie przeciwko Thargoidom, wystarcza aby je skutecznie zwalczać? Pamiętajmy , że do niedawna obcy potrafili się dostosować do naszych broni i z czasem stali się na nią odporni.

– Z mojego doświadczenia wynika, że nowe bronie typu AX – przeciwko Thargoidom dop. red. – a szczególnie multicannony spisują się rewelacyjnie. Nie zauważyłem aby obcy z czasem stawali się coraz odporniejsi na tą broń. Co ciekawe multicannony świetnie nadają się do niszczenia pancerza obcego i równie dobrze do rozbijania „serc”, które po kolei odkrywa. Nie trzeba nawet wspomagać się rakietami, nawet w tej chwili latam tylko z multicannonami.

– Czy te karabiny, jeśli można je tak nazwać są na tyle dobre aby całkowicie zrezygnować w latania w wingu czyli w popularnej grupie czterech statków?

– Tak, dobrze przygotowany statek wyposażony w tą broń jest w stanie poradzić sobie samemu z Cyklopem czyli z tym słabszym i częściej spotykaną jednostką Thargoidów.

– A co z Bazyliszkiem?

– Tutaj byłbym ostrożny z atakowaniem go w pojedynkę. W zasadzie, na tą chwilę chyba żadna cywilna jednostka nie jest w stanie zniszczyć tego obcego behemota.

– Z powodu?

– Bazyliszek zbyt szybko się regeneruje i jest dużo szybszy. Przez to jest też trudniejszy w trafieniu rakietami i ciężko go zniszczyć poprzez zmasowany atak nawet kilku statków.

– O właśnie, o to też chciałem zapytać. Przed naszą rozmową przeszukałem Galnet i dowiedziałem się że Cyklopa można poprzez zmasowany atak rakietami dosłownie odparować bez żmudnego odsłaniania „serc”. Z pańskich słów wnioskuje że z Bazyliszkiem to się nie uda?

– Tak jak mówiłem wcześniej niestety nie. W tym przypadku pozostaje praca zespołowa i to musi być zgrany zespół który niejednego już Cyklopa wysłał do innej galaktyki.

– A więc przynajmniej w przypadku Bazyliszka latanie w wingu jest bezpieczniejsze i daje większą frajdę zahartowanym w boju pilotom…

– Na pewno walka jest wtedy szybsza. Czy daje przyjemność? Raczej nie. Ostrzelanie Cyklopa w wingu to już w zasadzie eksterminacja w dużej mierze dzięki doskonałym broniom które teraz posiadamy. Jednak należy zauważyć że latanie w wingu daje jednak poczucie bezpieczeństwa i jedności z Husarią.

– Jeśli już przy tym jesteśmy… czy zauważyłeś – możemy przejść na ty? –

– Tak oczywiście

– Czy zauważyłeś pilotów z innych frakcji, którzy też podjęli walkę z obcymi. Czy może tylko Skrzydlata Husaria stoi w obronie ludzkości?

– Wręcz przeciwnie. W Plejadach lata dużo pilotów, sam też pomagałem w walce obcemu czyli nienależącemu do Husarii pilotowi. Widać wyraźnie, że i inni dostrzegli problem z obcymi i walczą w obronie ludzkości.

– Czy mniejsze statki są skuteczne w walce z kosmitami?

– Ze względu na potrzebę posiadania potężnego hulla preferowane są statki ciężkie , Anaconda, Cutter, Corvetta. Znam jednak pilota który świetnie sobie radzi za sterami Pythona.

– Czy statki wyposażone w broń nowej generacji będą w stanie skutecznie bronić zamieszkaną przez ludzi przestrzeń przed zmasowanymi atakami?

– Obrona bańki na pewno będzie konieczna, wiemy że Thargoidzi pojawiają się w systemach coraz bliżej układów centralnych. Jednak przy obecnej ilości pilotów angażujących się w zwalczanie obcych obrona tych systemów może być bardzo trudna. Potrzebujemy większej ilości pilotów! Jeśli do systemu wleci pięć Cyklopów to bez doświadczonych minimum pięciu pilotów, którzy potrafią w pojedynkę pokonać Cyklopa, stracimy system. A co z wykrywaniem ich obecności ? Nie mamy szans.

– Powiązane z tym pytanie… czy możliwość posiadania tylko czterech broni AX nie jest sztucznym ograniczeniem? Czy może taka ilość jest wystarczająca?

– Przeciwko Cyklopowi wystarczają w zupełności, zresztą dlatego właśnie przeprowadzamy ten wywiad – można z ich pomocą samemu wysadzić Cyklopa i to samymi multicannonami bez pomocy rakiet. Nie rozumiem jednak czemu technicy nie potrafią podłączyć więcej niż czterech aktywnych broni. Walka z Bazyliszkiem dzięki temu na pewno byłaby łatwiejsza a tak, statek typu Anacaonda ma niewykorzystany potencjał. Nie wspominając o Cutterze czy Corvecie. Może to mieć też kolosalny wpływ na przebieg walk z obcymi w bańce.

– Jeszcze na zakończenie naszej rozmowy chciałbym cię zapytać o uczucia, które towarzyszyły ci podczas pierwszego samotnego zniszczenia statku obcych?

– Doskonale pamiętam uczucie satysfakcji kiedy bardzo szybko udało mi się odsłonić pierwsze „serce” u Cyklopa. Wtedy wiedziałem już, że mam szansę na samotne zwycięstwo. Po zakończonej walce ogarnęła mnie wręcz euforia, może nie tyle z faktu wygranej ale po prostu dlatego, że nadal żyję. Wtedy po raz pierwszy poczułem nadzieję na wygranie tej całej wojny.

– Rozumiem. Przypomniało mi się jeszcze jedno. Kiedy rozmawialiśmy jakiś tydzień temu chciałem cię zapytać o zgodę na wywiad, wspomniałeś, że akurat lecisz testować czy moduł ECM będzie skuteczny przeciwko wrogim rakietom.

– Tak, to znaczy nie. Przetestowałem to i niestety, broń czy w tym wypadku podzespoły nie projektowane w oparciu o wiedzę zdobytą poprzez badaniach technologii obcych są całkowicie nieskuteczne w konfrontacji z Thargoidami.

– Rozumiem.

– W takim razie to już wszystkie pytania, które wraz z redaktorem Ryczypiórem przygotowaliśmy. Połączę się teraz z redakcją zredaguję cały wywiad i zostawię plik z wiadomością naczelnemu. Po drobnej korekcie cały artykuł będzie do przeczytania w Echu Przestrzeni. Jeszcze raz dziękuję za wywiad.

– Nie ma problemu, mam nadzieję że dzięki niemu więcej ludzi dostrzeże problem i przyłączy się do walki z obcymi.

– Kiedy spotkamy się wreszcie w jednym z Husarskich barów, stawiam obiecaną kolejkę Świńskiego Ryja.

– Na pewno skorzystam, do zobaczenia.

Wiadomości z galaktyki

Niezwykłe spotkanie.

Posted on niedziela, 18 listopada 3303 By MAGNUM354 Brak komentarzy do Niezwykłe spotkanie.
Pozdrawiam Was drodzy czytelnicy Echa Przestrzeni. Jestem Cmdr MAGNUM354 i piszę do Was po raz pierwszy. Zachęcił mnie do tego sam naczelny czyli redaktor Kokosz, a moja historia opowiada właśnie o naszym pierwszym spotkaniu.
Macie przed sobą artykuł specjalny o tym, w jakich niesamowitych okolicznościach został odnaleziony i przywrócony na łono społeczeństwa i naszego magazynu znany – i nie wszędzie lubiany – dziennikarz śledczy Kokosz. 
Dużo nie brakowało a tego wpisu mogłoby w ogóle nie być, zresztą tak jak i naszego dzielnego reportera. Pozwólcie, że opiszę tę historię od początku.
Pewnie nie wiecie, ale przygotowywałem się do dalszej wycieczki, czyli do tak ostatnio popularnej eksploracji nieznanej przestrzeni kosmicznej. W zasadzie wszystko było dopięte na ostatni guzik. Systemy naprawcze w duecie, dwa łaziki w ładowni. I to w zasadzie wszystko. Jedyną porządną rzeczą na pokładzie był napęd – była to największa dostępna dla Anacondy jednostka, plus naprawdę dobry tuning u topowego inżyniera z tej dziedziny.
Tak przygotowany statek osiągał niesamowity skok podstawowy, bo prawie 59 LY, a z mniejszą ilością paliwa prawie 63 LY! Coś pięknego. Ale przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego postanowiłem poświęcić kilka dni na oblecenie naszej zamieszkałej przestrzeni wokoło. No i wczoraj wreszcie nadszedł ten dzień. Siedzę sobie w kokpicie i podążam za głosem komputera pokładowego, wykonując jego polecenia:
– Czek to.
– Czek tamto…
– Zieew…
– Czek sramto…
Wiecie o co chodzi. Jeszcze kilkanaście komend, test alko i guzik od odpalania silników rozruchowych głównego napędu podświetla się na zielono – wszystkie LED-y w kokpicie też mi wymienili na osobistą prośbę, dosyć już miałem tego miodowego koloru.
No to lecimy, znaczy ja i Lola. Kim jest Lola? To już moja słodka tajemnica.
Traf chciał, że pierwszy skok wypadł nam do husarskiego systemu górniczego HR 8671. System jak system, lecimy dalej… Ale zaraz zaraz – a to ci niespodzianka! Przy najbliższej planecie mój komputer namierzył punkt oznaczony jako pozostałości po ataku. Zwykle omijam takie rzeczy, bo to w większości pułapki na frajerów, a moja Gwiazda Drogi Mlecznej nie ma nawet halogena z przodu.
Ale tym razem miałem dziwne przeczucie, że jestem we właściwym miejscu o odpowiedniej porze.
Wyskoczyłem na podanych koordynatach i od razu wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Zwykle w takich punktach dryfuje jakiś wrak Aspa albo Eagle’a a tu proszę – Anaconda. I to nie byle jaka. Rzadko widuje się taki statek w czarnych barwach. Od razu pomyślałem, że pewnie jakiś przemytnik i od razu gęba mi się  uśmiechnęła – może coś jeszcze zostało?
Parę kilogramów zioła byłoby w sam raz na tak długą wycieczkę.
W tym samym momencie pożałowałem, że nie wziąłem ze sobą żadnego myśliwca, byłoby łatwiej obejrzeć sobie ten statek z bliska.
No ale trudno, robimy włam. I to dosłownie! Ku mojemu zdziwieniu, o ile brama ładowni była na wpół wyrwana, to kawałek dalej natrafiłem na zaspawaną ścianę! Z drzwiami! Co do… ktoś tu chyba był bardzo, bardzo ostrożny. Po kilku minutach zaimprowizowanym wytrychem udało mi się otworzyć drzwi – i kolejne zaskoczenie: tu było powietrze! Rozrzedzone co prawda, ale dzięki temu nie oberwałem w łeb drzwiami. Ale to nie koniec niespodzianek. Dwa metry dalej były kolejne drzwi. Normalnie ktoś tu sobie zbudował śluzę.
Biorąc pod uwagę, że w środku było powietrze, byłem już całkowicie pewien, że ci którzy tak zdemolowali ten statek nie dostali się na pokład, bo opuszczając go nie mieliby powodu, żeby uzupełniać powietrze w śluzie. Podniecony jak małolat, szybko zamknąłem pierwsze drzwi – zawsze warto wykorzystać atmosferę na pokładzie – i z bijącym sercem odwróciłem się w stronę drugich.
 – Kto tam?!
Myślałem że zejdę.
Przepraszam Was, drodzy czytelnicy, ale musicie zrozumieć – tego nie da się opisać inaczej. Byłem na martwym statku, bez zasilania, w ciemnościach, z sercem na piątym biegu, podekscytowany akcją, a tu nagle ktoś się do mnie odzywa!
– No kto tam?!  – 
Nie będę ukrywał – dobrze, że kombinezony kosmiczne mają system utylizacji odchodów… Chwilę mi zajęło, żeby pozbierać się do kupy, więc zapukałem w drzwi. Ponieważ w śluzie nie było powietrza, więc sam nie mogłem mówić, po chwili prób i błędów ustaliliśmy z tajemniczym mieszkańcem wraku, że pukam dwa razy na „tak, a raz na „nie”. 
– Jesteś uzbrojony? – Łup!
– Jesteś piratem? – Łup!
– Masz statek? – Łup łup!
– Zabierzesz mnie stąd? – Łup łup!
Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłem prawdziwego Robinsona Cruzoe. Koleś zarośnięty konkretnie, obszarpany i na pierwszy rzut oka nie wyglądający na całkiem normalnego. No ale co się dziwić, nie wiadomo ile tu siedział. 
– Jak się cieszę, że tu jesteś DYoda! –
– Eee, chyba mnie z kimś pomyliłeś, jestem MAGNUM…
– Nie DYoda?
– Nie.
– On cię przysłał?
– Nie.
– To gdzie on jest?
– Nie wiem, nie znam typa…
Przez kilka minut rozmawialiśmy w tym stylu. Dopiero po jakimś czasie, kiedy do faceta dotarło, że jest już bezpieczny i że dowiozę go do cywilizacji, udało mi się coś z niego wyciągnąć.
Mówił o sobie, że nazywa się Cmdr Kokosz i jest dziennikarzem goniącym za sensacją (coś o nim słyszałem, a raczej czytałem jakieś jego teksty). Dał w łapę właścicielowi tej Anacondy, żeby zabrał go na jeden z księżyców w jakimś tajemniczym systemie (nazwa to podobno tajemnica – miał się dowiedzieć dopiero po przylocie), na którym to osiedliła się jakaś sekta. Sekta ta miała ponoć czcić jakichś pradawnych bogów, którzy podróżowali po wszechświecie, przechodząc przez magiczne kręgi. W sumie Kokosz miał gdzieś tą sektę. Bardziej chciał się przyjrzeć samym kręgom, podejrzewał bowiem, że jest to może jakiś portal do podróży nadprzestrzennych – coś jakby stacjonarny napęd FSD.
Pozostawała kwestia tego, co się w czasie skoku dzieje z ciałem i przede wszystkim czy te wrota/brama w ogóle istnieją…Nie znając jednak nazwy systemu, raczej nigdy się tego nie dowiemy.
Już w Maskelyne Vision, zapytałem go, skąd miał powietrze na martwym statku. Okazało się, że oprócz jedzenia statek przewoził szczepy bakterii, a w zasadzie pleśni, która produkowała tlen. Był to stary, zapomniany sposób, jeszcze z czasów kolonizacji Układu Słonecznego. Całkowicie legalny, ale po prostu zapomniany.
Na pytanie co się właściwie stało, opowiedział mi historię o tym, jak zostali zaatakowani przez piratów. Na dzień dobry oberwali rakietami które zdjęły im osłony i uwędziły FSD. Na szczęście AI statku prowadziła ogień z multicannonów na tyle dobrze że piratom nie udało się zbliżyć do statku. Próbowali jeszcze kilka razy ale AI dawała sobie radę – przynajmniej do czasu kiedy reaktor nie wyzionął ducha. Gdyby przylecieli teraz to na pewno dostaliby się na statek, ale widocznie ponieśli zbyt duże straty i dali sobie po prostu spokój.
Nie mogłem się powstrzymać i zapytałem go jeszcze co się stało z pilotem. Niestety, podczas próby naprawy na zewnątrz statku, jego stalowa linka asekuracyjna zahaczyła o ostry element rozerwanego kadłuba i pilot odleciał w przestrzeń. Wtedy też Kokosz pospawał dodatkową ścianę i zbudował w ten sposób improwizowaną śluzę, aby ułatwić komuś takiemu  jak ja potencjalny ratunek.
Pod koniec tej rozmowy Kokosz zaproponował mi żebym opisał tę przygodę. Na początku kręciłem nosem, ale dał mi czas do końca tygodnia – inaczej on zrobi to za mnie. Przełamałem się więc i teraz piszę te słowa do Was. Proszę o wszelkie opinie na moją skrzynkę (PW). Jeśli wam się spodoba moja publicystyka, to może coś jeszcze dla was napiszę, kto wie.
No i na pewno spodziewajcie się reportaży samego Kokosza, teraz kiedy jest już cały i zdrowy w redakcji Echa Przestrzeni.
Pozdrawiam, MAGNUM354
Bez kategorii
  • Walka o wpływy w układzie Kamitra Wiadomości lokalne
  • Ogłoszenie Inicjatywy Naprawy Portów Kosmicznych CG
  • Sukces akcji Distant Worlds Galnet
  • Powstają radykalne kulty wieszczące zagładę Galnet
  • Senator Imperium zamordowany Galnet
  • Wsparcie społeczności wymagane do modernizacji stacji gwiezdnych CG
  • Inicjatywa na rzecz przeciwdziałania słabym zbiorom Archiwum
  • Neutralizowanie zagrożeń. Collins Market

Copyright © 2023 Echo Przestrzeni.

Powered by PressBook News Dark theme