Trzeba przyznać, że nie mamy szczęścia do Maliny. Jak bardzo ją kochamy i uwielbiamy, tak ona chyba nas nienawidzi. Nasz kolega – redaktor – CaptainJoint postanowił zabawić się w barze. 11 parseków… redakcja Echa nie jest tam mile widziala po akcji z Philipem Blaine, niemniej CaptainJoint… No cóż, trzeba mu oddać, że gdy poda się mu większą dawkę trunku wspomagającego kuraż, nie straszne mu zakazy.
Wszystko szło potencjalnie gładko, jeden, drugi kieliszek, jakiś kufel – nic niezwykłego, ot sobotni chill. Wszystkio zaczęło się od głupoty, opowiada świadek:
„Siedzielimy se w spokoju, Jerry to był ostatnio na warsztatach poetyki i nam mówił fraszki. Tamten wstał i tego… powiedział, że fajne wiersze układamy. To Jerry jak się wściekł, no mówię! Powiedział: To k*.* fraszki, nie pi*.* wiersze! I jak mu chciał przydzwonić… ale tamten… no… Joint się zwinął nagle i w pysk dostała ta dziunia, kelnerka, a później nie pamiętam.”
Inny świadek zajścia tak opisuje zdarzenie:
„Siedziałem sobie w kącie, w końcu miałem trochę luzu od żony faszystki… ale tego nie publikujecie? No, to gadałem sobie z dziewczyną online, pisała że wpadnie, a tu jakiś burdel się robi – gostek wstaje, chawli jakieś wiersze, tamten mu chce fangę przywalić, ale bije kelnerkę… no koszmar! Normalnie powinna przybyć ochrona, ale nic! A tu przychodzi moja laska, która okazuje się być trochę spasionym gostkiem… no ale wiecie, raz nie gej… może coś z tego wyjdzie… to się nagrywa?”
Od Jade „Maliny” Rokatansky otrzymaliśmy następujące oświadczenie:
„Echo Przestrzeni? Spi*.*lać!”
Podobne oświadczenia otrzymaliśmy od Barrego i Varrego.
Obecnie nie wiemy, gdzie znajduje się nasz kolega, po ostatnim artykule go wcięło, ale za wcześnie, by zgłosić zaginięcie. Będziemy informować o szczegółach poszukiwań.