17 dni…tyle czasu minęło od dnia w którym malutka (w porównaniu do całego przemysłu farmaceutycznego) firma Vitadyne Labs ogłosiła, iż odkryła nanolek nowej generacji. Cała galaktyka żyje teraz nowym superlekiem. Co chwila słyszę jak ktoś chwali Vitadyne, lub wmawia innym, że grudzień 3304 roku jest końcem wszystkich chorób, ostatecznym zwycięstwem ludzkości nad naturą.
Problem leży w tym, że stwierdzenia tego typu słyszałem już tysiące razy na przestrzeni lat, po prostu jeszcze nigdy ktoś tak nie nagłośnił sprawy. Spotkałem kiedyś w 11 Parsekach pewnego mało znanego lekarza. W systemie, z którego pochodził wybuchła niegdyś afera związana z pewnym nowo wyprodukowanym lekiem. Jakie były skutki uboczne przyjmowania tegoż leku odkryto dopiero dwa lata później, gdy pacjenci zaczęli masowo umierać na tajemniczą chorobę płuc. Powodem choroby okazał się jeden ze składników leku który po cichu wyniszczał płuca chorego.
Nie chcę nikogo przestraszyć, chciałbym jedynie aby ludzie przestali podniecać się każdym nowym wynalazkiem, dopóki nie poznamy wszystkich konsekwencji tego . Jedno niepokoi mnie w tych nowych nanolekach i nie chodzi tutaj o potencjalne skutki uboczne, ale o to jak IHO przeprowadza swoje testy. Mija jedynie kilka dni, a leki już przechodzą do fazy testów na pacjentach.
Znów zabrzmię jak podstarzały pesymista, ale w tych czasach wszystko można kupić jeśli posiada się pieniądze. Można nawet przekupić IHO aby wasze leki przeszły pomyślnie wszystkie testy, ale nikt nie jest takim potworem aby to zrobić…prawda?
Ja mam swoje niezawodne lekarstwo: szklanka Świńskiego Ryja o poranku i nic mi nie straszne.
Mi nie pomogło, chociaż stosuję częściej
Ryczy, pijesz podróbę, spróbuj raz oryginalnego Świńskiego – pomaga!
No przecież DYoda nam tylko oryginalne… go… hmmm… Szefie? SZEFIE?!