Statek: Jednostka eksploracyjna klasy Anaconda.
Nazwa: Sith Interceptor.
ID: MA-10A.
Odległość od systemu domowego: 17000 LY.
Integralność kadłuba: 3%.
A jednak udało się. Komandor Maciej1982 bezpiecznie powrócił do domu z wielkiej wyprawy, która zawiodła go w najdalsze krańce galaktyki. Odwiedził jej centrum. Odwiedził Beagle Point. Odwiedził Colonię. Wszystko szło jak z płatka, aż w końcu zdarzył się wypadek.
Siedemnaście tysięcy lat świetlnych od domu. Planeta z dużą grawitacją. Chwila nieuwagi. To wszystko, czego było potrzeba, aby Cmdr Maciej znalazł się na wysokiej orbicie planety, która zabrała mu nadzieję… i 97% integralności kadłuba.
Kiedy już wszystko wyadawało się stracone, znalazł się pilot, który natychmiast pospieszył mu z pomocą. Cmdr Baddog1978 bez wahania wyposażył swojego wiernego Aspa w niezbędny sprzęt ratunkowy i natychmiast udał się w kierunku miejsca katastrofy.
Akcja ratunkowa przebiegła sprawnie i obywaj piloci bezpiecznie wrócili do domu. Udało mi się z nimi porozmawiać. Poniżej zamieszczam więc zapis tej rozmowy i tym bardziej cieszę się, że pierwszy artykuł, który piszę do Echa Przestrzeni opisuje historię ze szczęśliwym zakończeniem. Wszyscy wiemy, że Przestrzeń to bezlitosna pani, która nie wybacza błędów.
Rozmowa z Komandorem Maciejem1982:
Echo Przestrzeni: Macieju, jak długo byłeś w podróży i co było jej celem? Byłeś w trakcie lotu „do” czy „z powrotem”, kiedy wydarzył się wypadek?
Maciej1982: W podróży byłem już około półtora tygodnia i tu muszę nadmienić, że leciałem tak szybko tylko dzięki autostradzie z neutronówek. Początkowym celem wycieczki był pościg za Komandorem Scarlet Yuri, który wyleciał 24h wcześniej do Sagittariusa swoim Sidewinderem. Po drodze Cmdr Yuri spotkał jeszcze Cmdra Kadmilosa. Po dotarciu do centrum galaktyki i spotkaniu ze wspomnianymi komandorami, zrobiliśmy wspólną fotkę i obaj Panowie wrócili do stolicy Husarii. Ja uznałem, że skoro jestem już w połowie drogi, to polecę do Beagle Point. Wypadek miał miejsce już w trakcie powrotu, między systemami Kopernik a HR 8444.
EP: Możesz dokładniej opisać jak to się stało, że skończyłeś dryfując w przestrzeni z 3% integralności poszycia statku? Co było powodem katastrofy i jak ona przebiegła?
M: Po dokonaniu napraw w Kolonii Sobieski wystartowałem w kierunku HR 8444. Po drodze trafiłem na nieodkrytą planetę i uznałem, że na takowej mogą znajdować się poszukiwane Brain Trees. Odnalazłem odpowiadające ich bytowaniu miejsce i zacząłem zbliżać się do powierzchni. Niestety widoczność z kokpitu Anacondy jest dość ograniczona na boki, a w dół całkowicie niemożliwa, obróciłem więc statek o 180 stopni, żeby przyjrzeć się powierzchni planety. Jak się po chwili okazało, zrobiłem najgorszy błąd, jaki może przytrafić się pilotowi – nie zwróciłem uwagi na siłę grawitacyjną planety, która wynosiła 2G. Efekty takiego zaniedbania wszyscy znamy. Odbiłem się od dna krateru dwa razy, zanim zdołałem zatrzymać statek przed kolejnym uderzeniem. Postanowiłem odlecieć od planety najszybciej, jak to tylko było możliwe.
EP: Jaka była pierwsza myśl, która przemknęła Ci przez głowę, kiedy już emocje opadły i zdałeś sobie sprawę z powagi sytuacji? Co czułeś?
M: Po dotarciu na orbitę planety trochę się uspokoiłem i właśnie w tym samym momencie zauważyłem, że mam tylko 3% hulla. W tym miejscu powinno paść niecenzuralne słowo określające moją pierwszą myśl. Ale czułem też wielką ulgę, kiedy zdałem sobie sprawę, że podróż z Beagle Point mogła skończyć się na jakimś kamieniu około 150 skoków od Kopernika. Kiedy już emocje zupełnie opadły, zacząłem się zastanawiać czy te 3% wystarczy na powrót do domu. Otrzymałem od członków Husarii namiary na stacje w okolicy, lecz uznaliśmy z Cmdr-em Baddog1978, że lądowanie na stacji może być dość niebezpieczne. Zawsze może się trafić jakiś statek, który będzie miał problem pod stacją lub – co gorsza – pirat. Cmdr Baddog1978 zaoferował pomoc i spotkaliśmy się w połowie drogi do HR-ki. Zaraz za nim wyruszył jeszcze Cmdr Scarlet Yuri, ale z przyczyn od siebie niezależnych musiał zrezygnować. Również i jemu pragnę gorąco podziękować za pomoc.
EP: Czy po udanej akcji ratunkowej wróciłeś prosto do domu, czy kontynuowałeś eksplorację kosmosu?
M: Po udanej akcji ratunkowej, za którą jeszcze raz pięknie dziękuję, wyruszyłem prosto do systemu HR 8444 na stację Maskelyne Vision. Już nie miałem ochoty ryzykować utraty map.
EP: Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale zapewne wielu młodszych stażem pilotów zastanawia się, jak intratna jest taka podróż. Czy możesz zdradzić nam, jaka kwota Creditsów zasiliła Twoje konto po sprzedaży wszystkich danych kartograficznych?
M: Za tę całą podróż HR8444 – Sagittarius – Beagle Point – Kopernik – HR8444 zarobiłem 250mln Cr. Suma byłaby zapewne większa, gdybym leciał normalnie układ po układzie, a nie wykorzystując neutronówki, ale z drugiej strony trwałaby dłużej niż 2 tygodnie.
EP: Jakie to uczucie, być w głębokim kosmosie, patrzeć w kierunku HR 8444 i mieć świadomość, że światło które widzisz jest światłem sprzed siedemnastu tysięcy lat?
M: Uczucie, jakie towarzyszyło mi podczas spoglądania na światło gwiazdy oddalonej o 17k ly jest dość dziwne. W końcu patrzymy na to, co już było. Jest to po prostu nie do opisania.
EP: Wiem, że to nie pierwsza Twoja wyprawa w głęboki kosmos. Jaki był najciekawszy system, na który kiedykolwiek trafiłeś?
M: Najciekawszym systemem, na który trafiłem podczas tej eksploracji jest system BYOOMIAE EG-Y G1206.
EP: Zamierasz w przyszłości odbyć kolejne wyprawy tego typu? Jeśli tak, to jaki będzie Twój następny cel podróży?
M: Następny cel podróży to Wielki Annihilator, składający się z dwóch czarnych dziur. A dokąd mnie poniesie dalej, wyjdzie już w trakcie. Tylko tym razem postaram się nie rozbijać na planetach.
Rozmowa z Komandorem Baddogiem1978:
Echo Przestrzeni: Co skłoniło Cię do pojęcia decyzji o natychmiastowym wyruszeniu z misją ratunkową dla Macieja?
Baddog1978: Jak to czasem bywa, po prostu nagły impuls. Niedziela wieczór, wracałem właśnie swoim czarnym jak przestrzeń Aspem Explorerem „Freeman” z patrolu Marchii Camunab do Maskelinki, aby przesiąść się do Fer-de-lance’a. Jak to często bywa, po weekendzie w systemie HIP 110028 zawsze jest kilku takich do uspokojenia. Na częstotliwości TWH usłyszałem rozmowę dwóch pilotów – Macieja i Pajka. Ten pierwszy radził się, co ma uczynić w tak krytycznej sytuacji. Aż padło to zdanie „Ktoś musiałby tam polecieć i mu pomóc”. To był ten impuls. „Freeman” to statek, którego zbudowano według moich wskazówek do dalekich podróży. Szybki kontakt z husarską stocznią i zanim wylądowałem, już mieli przygotowany moduł naprawczy (nie pamiętam jak się to pieroństwo nazywa) oraz kontener z 32 limpetami. Mgnienie oka później już wykonałem pierwszy skok, a przede mną było ich jeszcze 270.
EP: Jak rozumiem, z pomocą wyruszył też Cmdr Scarlet Yuri, ale później zrezygnował. Padł pomysł wyścigu – czy gdyby do niego doszło, wygrałbyś go?
BD: Na wezwanie o pomoc odpowiedział także inny pilot Cmdr Yuri – co mnie akurat w ogóle nie dziwi. Natychmiast udał się do stoczni w celu przygotowania swojej Anacondy do tej podróży. Miałem pół godziny przewagi, ale mój obładowany limpetami Asp jednym skokiem pokonywał 40 ly. Jego bestia –ponad 50 ly. Należy dodać, że mógł lecieć neutronówkami, a ja zdecydowałem się na wolniejszą, ale bezpieczniejszą drogę. Scarlet miał więc dużą szansę wygrać. Niestety, olbrzymie i zrobione w pośpiechu modyfikacje spowodowały, że na jego statku nie przeprowadzono wymaganych testów i po kilku skokach uległ awarii komputer pokładowy. Musiał więc wrócić do stoczni. Co było prawdopodobnie dobrym pomysłem, bo z tego, co wiem, to Yuri nie spał od kilkunastu godzin – a to mogło się skończyć tym, że miałbym do uratowania dwie Anacondy.
EP: Ile czasu zajęło Ci dotarcie na miejsce katastrofy?
BD: W rzeczywistości było to bliżej niż 17 k ly, bo Maciej powoli i ostrożnie leciał w moją stronę. Więc spotkaliśmy się mniej więcej w połowie. 270 skoków klasycznym sposobem. Niecałe 5 godzin lotu.
EP: Być może młodsi stażem piloci są zainteresowani karierą kosmicznej pomocy drog…, nazwijmy to „eksploracyjnej”. Czy możesz opisać, jak wyglądała sama operacja naprawy statku Macieja? Co jest potrzebne, aby taką operację przeprowadzić?
BD: Aby naprawić statek potrzeba trzech rzeczy: Repair Limpet Controller – taki mobilny warsztat (tutaj wskazówka: system działa na zasadzie jeden limpet – jeden statek, więc w sytuacji gdy mamy na oku tylko jeden statek do uratowania nie ma sensu brać modułu, który może wystrzelić większą ilość limpetów). Do tego uniwersalne limpety oraz oczywiście statek którym tam polecimy. Sama naprawa trwała około pół godziny i potrzeba na to było 10 limpetów.
EP: Czy po udanej akcji udałeś się od razu do domu, czy może zahaczyłeś o jakieś ciekawe systemy?
BD: Obowiązki margrabiego nie pozwalają mi na wycieczki po galaktyce, więc niestety musiałem od razu wracać do HR 8444. Choć tutaj objawiła się teoria względności bo „do” leciałem 5 h a wracałem 5 dni!
EP: Zamierzasz jeszcze kiedyś przeprowadzić podobną operację, jeśli będzie taka potrzeba?
BD: Jeśli będzie taka potrzeba to na pewno polecę. Nie była to moja pierwsza taka wyprawa ratunkowa. Już dwa razy dostarczałem paliwo potrzebującym pilotom, choć pierwszy raz tak daleko. Ale sam też byłem ratowany w takich sytuacjach dwa razy, więc karma działa. Trzeba sobie pomagać, bo jak nie my, to kto? Chciałem tutaj też podziękować wszystkim, którzy w czasie mojej nieobecności przejęli moje obowiązki margrabiego. Dziękuję, Panowie. Bez was ta historia mogłaby nie mieć szczęśliwego zakończenia.
Rozmawiał: River Phoenix
Gratuluję, Panowie! To zaszczyt mieć w szeregach TWH takich pilotów!
Ja bym chyba umarł ze strachu!
Bzdura! To na pewno zostało spreparowane!
Spreparowane nie, osobiście dodawałem otuchy psychologicznej poszkodowanemu pilotowi poprzez pasmo superszybkiej podprzestrzennej komunikacji, zwanej Disco'rdem. Proponowałem nawet wyznanie grzechów ale dzielny pilot nawet na moment nie stracił nadziei. Jak widać – słusznie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Nadzieja umiera ostatnia. 🙂
Rozumiem że Maciej stawia wszystkim chętnym kolejkę w 11stu